niedziela, 22 września 2013

3. Jeżeli zarysował mi lakier to kutasa zabiję.

                                   Shay


Uniosłam jedną brew do góry i spojrzałam na moją przyjaciółkę jak kompletną kretynkę. Ta pokiwała przecząco głową.
   -Przesadzasz.- mruknęła wyjmując ze swojej walizki dresy, w których zamierzała spać.
   -Wcale nie!- warknęłam.- Oni są jacyś dziwni. Nie chce tu nocować. Wolę już przespać się w moim autku.
   -Proszę bardzo. Jeżeli chcesz to idź. Ja zamierzam wykorzystać gościnność naszych nowych znajomych i po prysznicu zasnąć z pełnym brzuchem na wygodnym łóżku.- Vanessa zmroziła mnie spojrzeniem. Nagle mój brzuszek wydał odgłos niezadowolenia. Ostentacyjnie westchnęłam.
   -Dobra.- warknęłam.- Zostanę już, ale jutro wyjeżdżamy w dalszą podróż.-zadecydowałam. Brunetka pokiwała głową na znak zgody. Wzięła ubrania i wyszła z pokoju.
Dokładnie przyjrzałam się pościeli na moim łóżku. Czując ból w plecach zupełnie olałam jej czystość i położyłam się na plecach. Mruknęłam z rozkoszą. Vanessa miała rację. Miałyśmy niebywałe szczęście, że Milo nas znalazł. Jak się później okazało najbliższe miasto znajduje się pięćdziesiąt kilometrów stąd.
Sięgnęłam po swój telefon, aby sprawdzić czy ktoś się odzywał. Z ulgą stwierdziłam, że dzwoniła tylko mama.
W przeciwieństwie do Vanessy ja uwielbiam swoją rodzinę. Mama jest hipiską, więc nigdy niczego mi nie zabraniała, zawsze uważała, że powinnam odkrywać świat i poznawać siebie. Tata nie mieszka z nami od dziesięciu lat, nigdy nie mieszał się w sprawy mojego wychowania. Przysyłał, co miesiąc alimenty. To mi wystarczało. Niechętnie o nim mówiłam, bo właściwie nic o nim nie wiedziałam.
Przejechałam palcem po ekranie, aby oddzwonić do mojej rodzicielki. Odebrała po trzech sygnałach.
   -Jak ja nie lubię korzystać z telefonu.-jęknęła na wstępie.- Jak tam kwiatku? Świat podbity?
Delikatnie się do siebie uśmiechnęłam. Za to ją bardzo kochałam. Nigdy nie przeszkadzała mi w samorealizacji, nawet, jeżeli miałam najgłupsze pomysły świata.
   -Jeszcze nie. Zatrzymałyśmy się z Nessą u pewnej rodziny. Zostaniemy na noc i następnego dnia jedziemy dalej.
   -To świetnie, że poznajecie już nowych ludzi. Przekaż im moje pozdrowienia kochanie.
   -Dobrze.-mruknęłam. Nagle w drzwiach zauważyłam wysoką postać.- Mamo muszę kończyć. Odezwę się za kilka dni.
   -Kocham cię kwiatku.- odparła i się rozłączyła.
Odłożyłam powoli telefon. Podniosłam się ze swojego miejsca. Postać stała bez ruchu w półmroku. Podeszłam do chłopaka.
   -Shay…-powiedział Milo.- Masz bardzo wyraźne perfumy. Są takie jak twoja osobowość.
Delikatnie się uśmiechnęłam do niewidomego. Podniosłam jego dłoń i pozwoliłam mu dotknąć swoich ust, aby mógł to poczuć.
   -Są piękne.-szepnął. Miał duże męskie dłonie, które były zniszczone pracą. Jednak jego dotyk był niezwykle delikatny. Poczułam na plecach przyjemny dreszcz.
   -Shay!- usłyszałam z dołu krzyk Vanessy.- Mark podał kolację!
Mark był młodszym bratem Milo. Nie mieli rodziców. Radzili sobie sami, ciężko pracując od najmłodszych lat na dawno opuszczonej farmie.
   -Zejdźmy na dół.-powiedziałam. Chłopak przytaknął.



*** 


Zerknęłam na zegarek stojący na szafce nocnej obok mojego łóżka. Wskazywał trzecią w nocy. Westchnęłam. Nie mogłam spać. Spojrzałam na śpiącą Vanesse. Jej twarz była nieruchoma.
Spontanicznie podejmując decyzję zrzuciłam z siebie kołdrę i ruszyłam ku wyjściu z pokoju. Szłam długim korytarzem. Nagle zatrzymałam się przed drzwiami znajdującymi się przy schodach. Delikatnie nacisnęłam klamkę, a te ustąpiły.
   -Myślałem, że nie przyjdziesz.-usłyszałam głęboki głos. Zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka, na którym leżał chłopak. Położyłam się obok niego. Wzięłam jego rękę i położyłam na swojej tali. Ten delikatnie nią po niej przejechał. Przymknął powieki. Dotknął mojego ramienia, aby po chwili zbadać dwoma palcami szyję. Zsunął ramiączko mojej halki i dotknął piersi. Cicho jęknęłam. Drugą ręką jeździł po moim udzie.
   -Zdejmij je.-szepnęłam mu do ucha, gdy chwytał za koronkowe figi. Złożyłam na jego ustach pierwszy pocałunek. Moment później wygięłam się z rozkoszy.


***   


Zamknęłam mocno drzwiczki od strony pasażera i wyłożyłam się na siedzeniu. Vanessa ruszyła. Przez pierwsze piętnaście minut drogi w ogóle się do mnie nie odzywała. W końcu nie wytrzymała i zatrzymała samochód. Spojrzała na mnie z wyrzutem:
   -Nigdy nie wnikałam, z kim sypiasz...-zaczęła. Gdy chciałam jej przerwać, wytłumaczyła.- Nie było cię nocą w pokoju. Kontynuując. Nigdy w to nie wnikałam i nie miałam nic przeciwko temu, co robisz…ale Milo był dla nas taki miły, a ty go po prostu wykorzystałaś.
   -Sam tego chciał. Nessa! Pobudka! On jest niewidomy, prawdopodobnie byłam jego jedyną kochanką, a szkoda bo jest w tym naprawdę dobry. Ja mu pomogłam.- powiedziałam patrząc w jej oczy.- Zostawiłam też dwieście dolarów w kuchni za przenocowanie. Nie panikuj. Przecież nie zrobiłam mu krzywdy. To tylko seks.
Vanessa spojrzała na mnie spod byka. Dobrze wiedziała jaki mam stosunek do związków. Uważałam, że miłość nie istnieje. Ona za to była niepoprawną romantyczką, za co ją uwielbiałam. Była moim kompletnym przeciwieństwem. Zawsze o wszystkich się troszczyła i miała dobre serce.
Pocałowałam ją w policzek.
   -Ruszajmy, do miasta kawał drogi, a ja chętnie zjadłabym śniadanie.- brunetka westchnęła i odpaliła silnik.
Nagle ze snu wyrwało mnie mocne szarpnięcie i głośny krzyk Vanessy. Natychmiast się podniosłam do pozycji siedzącej. Zupełnie nie mając pojęcia co się stało spojrzałam na roztrzęsioną przyjaciółkę.
   -Ness, co jest?!- krzyknęłam. Wskazała ręką na okno od swojej strony. Spojrzałam na ulicę.
   -O kurwa…-szepnęłam widząc auto którego przód był w kompletnej rozsypce.- Jeżeli zarysował mi lakier to kutasa zabiję.- warknęłam widząc wychodzącego z samochodu młodego mężczyznę.


___
Od Jemi: Według mnie rozdział jest nieciekawy.. jednak chciałam wam ukazać postać Shay w pełnym świetle :) Jest to również wprowadzenie do fantastycznego rozdziału Akwamaryn :* Nic na siłę kochanie, a na dobre trzeba trochę poczekać ;)

1 komentarz:

  1. Świetny. Jak zawsze zresztą. :)Końcówka mnie trochę rozbawiła. Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń