piątek, 15 listopada 2013

6.Chcesz mnie pożreć w całości?



Vanessa

    Westchnęłam głośno padając twarzą prosto na miękkie łóżku. Było tak przyjemnie ciepło i przytulnie. Pierwszy raz spostrzegłam plusy spania w hotelu. Po całej praktycznie nocy spędzonej na drodze miałam dość i nawet dawka snu, którą mi tu zafundowano nie pomogła. Dalej miałam ochotę zasnąć i spać, i spać, i spać… Marzyłam o tym, ale wiedziałam, że trzeba jechać dalej.
  -Witaj piękna.- zacisnęłam mocniej dłonie na pościeli słysząc ten przyjemnie zachrypnięty głos. Sprawiał, że czułam na całym ciele dreszcze i miałam ochotę skoczyć za nim w przepaść.
   -Witaj Ethan.- powiedziałam całkowicie poważnie podnosząc się z łóżka i podchodząc do szatyna.- Witaj Leon.- dodałam pochylając się na wysokość krocza chłopaka. Usłyszałam cichy śmiech i to nie należący do Ethana. Ten nadal zachowywał kamienną twarz i tylko na moment kącik jego ust drgnął ku górze.
   -Leon ma ochotę na twoją Gazelę. Co powiesz byśmy urządzili małą ucztę?- zacisnęłam zęby by nie wybuchnąć śmiechem i nie rzucić się na podłogę plując przy tym śliną. Zdecydowanie nie trafione porównanie, ale stara się chłopak i mu to wybaczę.
   -Chcesz mnie pożreć w całości?- spytałam ironicznie stając na palcach by spojrzeć mu w oczy. Byliśmy tak niebezpiecznie blisko siebie, że w każdej chwili mogłam uderzyć czołem o jego bark. Czemu on był takim olbrzymem?  
   -Tym razem pozwolę ci połknąć mnie. Co ty na to kotku?- szeroki uśmiech chłopaka świadczył o tym, że czuł się wygranym, ale to był dopiero początek tej potyczki na słowa z drugim dnem. Byłam w tym lepsza, byłam najlepsza.
   -Może i Gazel łat…- nim zdążyłam skończyć do pokoju wpadła Shay. Wręcz wiła się ze śmiechu i krztusiła własną śliną. Chyba wszystko słyszała. Posłałam tylko Ethanowi chytry uśmieszek po czym usiadłam na łóżko. Kiedy tylko moja przyjaciółka trochę ochłonęła, a ja zdążyłam już powymieniać z chłopakiem kilka spojrzeń skończyło się wysłuchiwanie śmiechów Shay.
  -Dobrana z was parka, ale i tak trzymaj się od niej z daleka.-zagroziła szatynka zarzucając włosami.- Ona jest moja.- poprawiłam dekolt bluzki kiedy zauważyłam chamskie spojrzenie Ethana w kierunku w którym nie powinien patrzeć jako gentelman. – Koniec tej zabawy. Zabieram cię dziś na mega imprezę. Co ty na to? Tak, tak chętnie pójdę.- odpowiedziała sama sobie udając mój głos.
  -Ja tak nie piszczę.- odburknęłam tylko zakładając na gołe stopy swoje kremowe balerinki.
   -To kiedy jedziemy?- wtrącił się nagle szatyn unosząc zabawnie brwi w górę i w dół. Shay jednak nie było już do śmiechu. Z poważna miną skrzyżowała ręce na piersi i oparła się o ścianę.
  -My? Chyba się całkiem pogięło. Jedyne gdzie możesz iść to do damskiego klopa pieprzyć się z jakąś dziwencją. Tam gdzie twoje miejsce.- wykręciłam oczami, ale rzeczywiście chłopak tam pasował. Idealny przystojniaczek. Tacy to mają ful kasy i lubią zabawy na jedną noc. Zawsze mnie zastanawiało czy umiał by przetrwać celibat aż do ślubu taki typek. Ja sobie to obiecałam i słowa dotrzymam.
   -Jesteś chętna?- słowa te  wypowiedział z ogromną powagą co tylko spowodowało mój wybuch śmiechu. Czy on uśmiechał się wtedy kiedy było to konieczne?
***

      Nerwowo przebierałam nogami. Mieliśmy jechać tylko kilka minut, a ta wyprawa trwała już bite trzydzieści. Koniecznie potrzebowałam do toalety. Udało nam się spławić Ethana, choć raczej to Shay go odesłała z kwitkiem kilkoma kolejnymi ripostami tym razem już nie do pobicia. Wciąż miałam przed oczami twarz Ethana i jej kamienny wyraz, to jak zabawnie rusza brwiami i jego wypowiedzi z podtekstem. Jak tu się do niego nie uśmiechać? On był nieprzewidywalny i przezabawny.
   -Jesteśmy.- kiedy tylko usłyszałam te słowa wybiegłam z samochodu i pognałam w stronę klubu. Przepychając się między ludźmi przedarłam się do łazienki i od razu wbiegłam do kabiny. Może to i dziwne, ale byłam przekonana, że ktoś mnie obserwuje. Kolejny już raz sprawdziłam czy zamknęłam dobrze drzwi. Wszystko okey.
   -Koniec! Czy ty nic nie pojmujesz?! To jest koniec! Nie kocham cię!- wrzeszczała jakaś dziewczyna zza drzwi. Chyba zaczęli się szarpać bo dało się usłyszeć głośne odgłosy uderzania czegoś o ścianę. Byłam jednak zbyt przerażona by zareagować.
   -Zostaw mnie! Sukinsyn!- damski głos był przeraźliwie głośny, ale w porównaniu do muzyki zza ściany nie miał większego przebicia. Szybko i bezszelestnie podkuliłam kolana i oparłam je na muszli klozetowej. Momentalnie odechciało mi się korzystania z toalety.
   -Zamknij mordę suko. Jesteś taka jak wszystkie. Kolejna szmata. Będziesz się ze mną kochać czy ci się to podoba czy nie!- już miałam wstrzymać oddech kiedy nagle z mojego gardła wydobyło się ciche czknięcie. Właśnie w takiej chwili musiałam dostać czkawki!
   Szarpanina ucichała i teraz ktoś sowimi wielkimi zapewne buciorami uderzał w drzwi wszystkich kabin po kolei.
   -Gdzie się chowasz? Znajdę cię!- zebrałam się w sobie na tyle bardzo by powoli przekręcić zamek w drzwiach i wyjść na zewnątrz. Oszacowałam już odległość, którą musiałabym pokonać i spokojnie dałabym radę przebiec, ale w momencie kiedy zobaczyłam blondynkę z rozdartą wargą, za siniaczonym okiem i ręką wygiętą w nienaturalnym kształcie postanowiłam coś zrobić. Nie mogłam tak po prostu uciec i mimo, że czułam przeraźliwy strach zachowałam zimną krew. Jak Ethan. Nie pokażę strachu to mnie zleje. Miałam taką nadzieję. Zamiast tego jednak otrzymałam tylko ciągnięcie za włosy i obcałowywanie mojej szyi. Zaczęłam się szarpać co tylko pogorszyło sytuację. Chłopak teraz już nerwowy nieco bardziej wyjął zza spodni nóż. W moim gardle automatycznie stanęła gula.
   -Zostaw ją!- wrzasnęła blondynka, ale była na tyle słaba, że nie mogła podnieść się z ziemi.
   -Teraz mam dwa razy więcej zabawy i dwa razy więcej krwi. Ty będziesz pierwsza piękna. Co powiesz na to jak okaleczę ci tę piękną buźkę?- chłopak zaśmiał się cicho dotykając swoimi ustami mojego dekoltu. Rzucił mną o ziemię i już chciał przejechać nożem po moim policzku kiedy szybko poderwałam się z ziemi. Ostrze zamiast po twarzy przecięło cienki materiał koszulki i otarło się o mój brzuch w dość dużej rozpiętości. Byłam wręcz przecięta na pół, ale jedyne co czułam to ulga. Bo właśnie w tym momencie ktoś wpadł do sali. Nie widziałam go jedynie słyszałam czyjeś kroki szamotaninę, bo opierałam się dłońmi o tylną ścianę i spuściłam głowę pomiędzy ramiona. Zerkałam co jakiś czas na krew, z której kapało kilka kropel.
   -Nessa!- jedyne co zrobiłam słysząc swoje imię i ten głos wskazałam na dziewczynę siedzącą w kącie i cicho płaczącą.
   -Nic mi nie jest. Pomóż jej.- wysapałam łapiąc za papierowe ręczniczki i przykładając je sobie do rany. Osunęłam się po ścianie i otarłam spocone czoło. Chłopak jednak mnie zignorował, bo tylko zawołał ochroniarzy po czym wziął mnie na ręce.
   -Chyba jednak jeszcze jedną noc prześpisz się w tym hotelu. Co ty na to? Może urządzimy ucztę? Gazela i Leon na pewno się polubią.- chłopak nawijał jak szalony nie reagując na moje protesty.- Wiesz, że Leon może zmienić swoje nawyki żywieniowe i zacząć bawić się z Gazelą w mokrą pałkę. Masz ochotę?- uśmiechnęłam się pod nosem posyłając Ethanowi spojrzenie typu ,,Chyba jednak nie’’ i wtulając się w jego tors. – Zobaczysz… Leon i Gazela jeszcze będą razem.

____
Od Akwamaryn: Hahaha! Jestem super! Wiecie czemu? Bo mimo tego, że jutro mam ogromny sprawdzian z  matematyki to napisałam dla was rozdział! Jak wam się podoba, bo mi nawet, nawet. Choć to w sumie chyba mój najlepszy rozdział jak na  razie.

4 komentarze:

  1. Rozdział jest fantastyczny! Zaczyna się naprawdę dziać :D
    Mam nadzieję, że teraz nie zwolnimy tępa. :)
    Mój rozdział jest już w przygotowaniu. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli to dodam go w przeciągu 4 dni :D

    Wasza Jemi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Ale się uśmiałam z tej wymiany zdań z Ethanem. :) Liczę na to, że będą parą . :)

    Dużo weny życzę, bo chcę więcej .

    OdpowiedzUsuń
  3. Przerażający :D odrobinę ;) ale fajny ;) i cieszę się, ze jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega jest, aż chce się czytać więcej i więcej! Kocham to jak razem piszecie, tak się uzupełniacie i to jest fajne. :)

    OdpowiedzUsuń